Jedni ostro, drudzy mniej

Written by Anna M. Damasiewicz

13 kwietnia 2017

Ludzie o sięgającej głęboko w czasy minione pamięci, zapewne z sentymentem wspominają cykl filmów telewizyjnych Antoniego (acz zdecydowanie wolał wersję skróconą imienia: Tony; czyżby coś przeczuwał?) Halika pod wspólnym tytułem „Pieprz i wanilia”. Nie wiem, skąd wówczas wziął się pomysł na taki właśnie tytuł, choć domyślam się, że chodziło o efektowną zbitkę w stylu słodko-kwaśny lub jasno-ciemny. I o skojarzenie z porzekadłem o miejscu, w którym pieprz rośnie (no właśnie, gdzie?), czyli daleko, daleko, hen. Bo trudno podejrzewać, żeby pieprzem miał być Halik, a wanilią do pary jego żona Elżbieta Dzikowska, z kultową fryzurą na jeża z wicherkiem. Nikomu do głowy by nie przyszło coś takiego. Halik na pewno ględził/gawędził, kalecząc uroczo polszczyznę, ale na pewno nie pieprzył, bo wszyscy, jak Polska długa i szeroka, by o tym wiedzieli.

Z pewnością Jarosław Molenda w jakimś stopniu inspirował się pomysłem Halika (czy też Dzikowskiej), choć trzeba przyznać, że taka koincydencja może okazać się cokolwiek myląca. „Pieprz i wanilia” to był cykl podróżniczy, autorzy zapuszczali się w niemal niedostępne zakamarki Amazonii czy Papui, a autochtoni w zamian za pokazy obrzędów inicjacji lub zabiegów szamańskich pomniejszających głowy wrogów pobierali opłatę w szklanych paciorkach (cóż, czasy były wciąż siermiężne, Gierek nie zdążył pobrać kredytów na zakup maczet albo aluminiowych garnków). „Od chili do wanilii”, choć powoduje pewną konsternacją związaną z nieadekwatną liczbą samogłosek „i” w końcówce dopełniaczowej, to nie jest relacja podróżnicza. Jednakowoż z drugiej strony jest to książka w zasadzie podróżnicza. Taką krępującą sytuację można śmiało określić mianem dialektycznej.

Ten dość zagmatwany dylemat są w stanie rozstrzygnąć jedynie bohaterowie opowieści, wśród których, poza tytułowymi chili i wanilią, odnajdujemy: żyto, kapustę, ogórki, dynię, herbatę, trzcinę cukrową, trufle i ananasy. Załoga zacna, i coś na ząb powszedni, i na świąteczny, i coś do popitki, a i deserek się znajdzie. Właściwie blisko stąd do znakomitego i klasycznego wierszyka Brzechwy „Na straganie”. Bo i tu toczą się rozmowy, głównie o tym, skąd co pochodzi i którędy dotarło. Prawdę mówiąc, temat współcześnie nader śliski. A to feler, westchnął seler.

Powiązane artykuły

OD-słowność

OD-słowność

Ponad dwa tysiące. Dużo czy mało? Cóż, to zależy. Ale jeśli dodam, że ponad dwa tysiące projektów okładek, to chyba zmienia postać rzeczy. Gdyby te książki ustawić, jedna obok drugiej, na półkach, to naprawdę zajęłyby niemało miejsca.

Trendy w projektowaniu okładek 2019

Trendy w projektowaniu okładek 2019

Podobnie jak w innych dziedzinach sztuki, także w projektowaniu okładek książkowych można wyróżnić pewne tendencje, które obowiązują przez jakiś czas, z reguły rok-dwa, by później ustąpić miejsca czemuś zupełnie nowemu. A prawdę mówiąc – może nie całkiem nowemu, bo wiadomo powszechnie, że wszystko już było.